Yrsa Sigurdardottir jest nazywana królową islandzkiego kryminału i jest dla mnie odkryciem, gdyż umiejętnie łączy wątki makabryczne z kryminalnymi. Jest także świadomą, dociekliwą obserwatorką zwykłego codziennego życia, które staje się inspiracją jej powieści.
W „Porachunkach” mamy do czynienia z nieprawdopodobną, mrożącą krew w żyłach historią. W szkolnej kapsule czasu, która została zakopana dziesięć lat wcześniej zostaje odnaleziony liścik napisany przez trzynastoletnie dziecko. Przepowiada on śmierć sześciu osób. Czy ta groźba jest prawdziwa? Czy można jej wierzyć, czy jest to tylko wytwór dziecięcej wyobraźni?
Detektyw Huldar i psycholog Freya prowadzą śledztwo
Śledztwo prowadzi detektyw Huldar razem z psycholog Freyą. Wkrótce okazuje się, że muszą ścigać się z czasem, żeby odkryć autora listu, zanim zginą wszyscy w nim wymienieni. Kto jest mordercą? Jaką prawdę odkryją Huldar i Freya?
Książka jest przejmująca, bo porusza temat wykorzystywania seksualnego dzieci, ale pomimo smutku towarzyszącego nam w trakcie lektury nie daje się ot tak po prostu odłoży. Po przeczytaniu na długo pozostaje w pamięci i sprawia, że zadajemy sobie pytanie, czy tej tragedii można było zapobiec?
